Madagaskar: wodoodporne worki CROSSO w akcji.

Dobrych parę lat temu pożegnałem się z wszelkiej maści plecakami i zaprzedałem duszę workom.

Nie odchodziłem od plecaków stopniowo. Wystarczył jeden

Dobrych parę lat temu pożegnałem się z wszelkiej maści plecakami i zaprzedałem duszę workom.

Nie odchodziłem od plecaków stopniowo. Wystarczył jeden wyjazd z dobrym workiem, żeby chodzenie z plecakiem zostawić co najwyżej alpinistom. Worek przegrywa wyłącznie na obozie wędrownym. W innych sytuacjach wygrywa. Nie wygrywa. Nokautuje!

Popularne zrobiły się w ostatnich latach wyjazdy trampingowe. Nikt podczas takich wyjazdów nie wędruje z garbem na plecach. Wiem, bo sam przecież takie wyjazdy organizuję i prowadzę. Już od lat polecam uczestnikom przed wyruszeniem w podróż kupno worka. Od tych, którzy na zabranie wora się nie zdecydowali, słyszę potem: no na taki wyjazd to worek jest najlepszy!

Worki CROSSO – za i przeciw:

Wszędzie poza bogatą Europą czy Ameryką plecak jest magnesem na złodzieja. Złodziej wie, że w kieszonkach są dobre latarki, małe błyszczące aparaty fotograficzne, a gdzieś w środku wielka torba z dolarami. Są lotniska, gdzie też o tym wiedzą. Można oczywiście zanurzyć plecak w dostępnej w sklepach stalowej siatce. Tylko, czy to akurat dobry pomysł, żeby się chwalić mobilną kasą pancerną? Według mnie nie!

Worka nie da się okraść naprędce, a złodziej lubi działać szybko. Worek można wygodnie zamknąć przy taśmie kłódką. Robię tak często, wtedy jestem zawsze pewien tego, że nikt nie zaglądał do mojego bagażu, gdy spuściłem go z oczu. Hotelowy tragarz, czy tragarz w dżungli. Niech odstawi mój worek na miejsce, a ja jestem spokojny co do jego zawartości. Nawet gdyby nie było kłódki, to miejscowy nie będzie potrafił zrolować ponownie klamry, bo to nie jego zaufany zamek błyskawiczny i nawet nie będzie próbował przy tym grzebać. Gdy bagaż jest otwarty, kłódka wisi na klamrze jako placebo. Na wypadek zgubienia kluczyka, mam w różnych miejscach dwa zapasowe kluczyki od kłódki. Zresztą worek nie kojarzy się z bogactwem tak, jak plecak. Tym bardziej, że z workiem obchodzę się bez zbędnych ceregieli.

Kałuża. Proszę bardzo, możemy postawić worek w kałuży. Mało realne?

Dach jeepa, na który często ładuje się plecaki. Kierowca zapomniał plandeki, albo ma, ale nie opłacało się zakładać i wiązać, bo to przecież tylko chwila. Z chwili zrobiły się 2 godziny, zaczęło padać albo też jedziemy szutrówką, na której kurzy się jak na rajdzie Paryż- Dakar? Jak miło mieć worek! Krótka kąpiel pod prysznicem postawi worek wieczorem od razu na nogi. W tym samym czasie właściciele plecaków są już bladzi.

W bagażniku taksówki rozlał się jakiś olej. Normalne, to nie Wersal, tylko Azja czy Afryka. Też dobrze, worek przetrze się potem szmatką. A może ktoś woli bardziej ekstremalnie? W bagażniku jadą kury albo małe, słodkie murzynki. Nie wiadomo, komu szybciej zrobi się w trakcie jazdy niedobrze. Nie ma problemu, szmatka da radę, worek będzie jak nowy a zawartość nie ucierpi!

Pora wracać. Kupiliśmy pamiątki. Plecak nie daje rady wchłonąć zakupów.

Worek daje radę. Gdy jedzie się z plecakiem, bagaż przystosowuje się do plecaka. Gdy jedzie się z workiem, to właśnie worek przystosowuje się do ilości bagażu. Na żądanie robi się z niego mała kiełbaska, albo też wielki baleron.

Gdyby ktoś chciał mi udowodnić, że wykorzystanie worka ma swoje granice, to proszę: moja i Zbyszka Sasa eksploracja rzeki Antanambalana na Madagaskarze, nagroda National Geographic Polska: Traveller 2012 za „Podróż roku”. Podróż wszystkimi możliwymi środkami transportu łącznie z nogami. Maszerowanie po dżungli, w nurcie górskich rzek i wszędzie indziej, gdzie zaprowadził nas wzrok i maczeta. Po suchym, środkiem rzeki po mokrym, w porze suchej i wtedy, gry nastała już pora deszczowa. Ekwipunek gdzie? W workach Crosso! Worki usadowione w specjalnych nosidłach z paskami jak przy plecaku, czyli wygodne do całodziennego noszenia. Zawsze sucho, zawsze wygodnie!

Worek ma oczywiście swoje minusy: brak zewnętrznych kieszonek.

Z jednej strony nic w nich nie można upychać jako, że ich brak. Z drugiej strony, nie da się ich okraść. Bo ich brak. W środku nie ma podziału na komory. Wieczorem, gdy jestem na swoim biwaku czy w moim pokoju hotelowym, wywalam wszystko z wora na ziemię, rozkładam kilka woreczków „na papcie”, w których pogrupowany jest bagaż i mam gotową szafę.

Lubię słyszeć od ludzi, któzy jadą ze mną na wycieczkę: ten worek to jest genialne rozwiązanie!

Zapomniałbym! Limit bagażu to rzecz niebagatelna. Waga worka: pewnie coś koło 800 gramów. Waga walizki, czy plecaka? Dużo, dużo więcej! Duży, stulitrowy, nieprzemakalny worek to według mnie podstawa, bez tego nie ruszam w podróż!

Malgasz w podróży