Na Madagaskarze życie jest proste i ubogie. Ze względu na brak rozwiniętego przemysłu (w kraju jest np. jeden zakład mleczarski) wszystko, co wyprodukowano w fabryce, jest dla miejscowych horrendalnie drogie. Szczególnie na prowincji, czyli tam, gdzie nie ma jednej z niewielu asfaltowych dróg, tam gdzie kończy się łączność komórkowa.
Dzieci bawią się w tym kraju oczywiście tym, co zrobią same. Od małego każdy musi być w tym kraju możliwie samowystarczalny. Myśl Adama Słodowego jest wśród Malgaszy bardzo żywa! Perełki tworzone przez Malgaskie dzieci przywożę do Europy, jest to aktualnie spora kolekcja, którą wystawiano już Polsce i w Szwajcarii. Gdy na Madagaskarze wpadnie mi w oko jakaś zabawka, to chwalę przed zebraną wioską pomysłowość autora czy autorki. Jeżeli mały artysta się na to zgodzi, to dokonujemy wymiany. Małe dzieło sztuki, którego zrobienie zajmie dziecku pewnie kilka chwil w zamian za auto czy inną zabawkę z Europy.
Niemal cała wioska głośno doradza właścicielowi i ekscytuje się niecodziennym zdarzeniem. Wynik jest taki, że chyba jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby właściciel nie poszedł na wymianę. Warto w ten sposób dokumentować malgaską kulturę. Żywot takich miejscowych zabawek jest najczęściej krótki.