Na początku lutego w 2014 roku wróciłem wraz z grupą z wyprawy na Czerwoną Wyspę. Moc nowych wrażeń!
To było bardzo wielkie wyzwanie. Wyjazd na Madagaskar w styczniu, w porze deszczowej. Miało być przygodowo, ale z elementami luksusu i na poziomie w miarę zbliżonym do Europejskiego. Goście wrócili oczarowani Czerwoną Wyspą, kolorami, zapachami i tysiącami wrażeń z podróży, którą planowałem z dnia na dzień biorąc pod uwagę aktualną pogodę, własne doświadczenie i rozpytując wśród miejscowych o nowe, nieznane ciekawostki na trasie.
Co ważne, w odrobinie luksusu nie zabrakło poetyki wyspy, jej jasnych i ciemnych stron, zagubionych wiosek, spotkań z miejscowymi przy doskonałej kawie, ananasów jedzonych prosto z krzaka, czy mango i liczi zrywanych prosto z drzewa… Aż nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu na Madagaskar w porze deszczowej, pomimo trudności w poprowadzeniu na prawdę fascynującego programu.
Jedna z par, które były na wyjeździe zdecydowała, że pozwolą mi się trochę pofotografować. W zastępstwie fotografa ślubnego, na którego w czasach studenckich nie mogli sobie pozwolić. No to zapraszam do galerii!