Piwo THB i rano’n’mpango… woda ze spalonego garnka?
Odświętny napój to na Madagaskarze piwo. Na prowincji, gdzie jest ono wielkim luksusem, jest pite tylko przy największych okazjach. Trudno się dziwić, w buszu butelka piwa kosztuje znacznie powyżej dniówki robotnika. Madagaskar nie jest krajem jednego browaru. Średnio raz w roku pojawia się tutaj jedno do dwóch nowych gatunków piwa. Najbardziej popularne to trzy konie, czyli THB (Three Horses Beer). THB Gold, czyli „ciemne trzy konie” było już dwa razy nagradzane na światowych targach piwa „Monde sélection” w Brukseli, niedawno otrzymało najwyższą nagrodę: „Gold Award 2010”.
A co Malgasz pije na co dzień?
Na pewno nie wodę. Woda nie jest dla Malgasza napojem bezpiecznym, bo przynosi on ją najczęściej bezpośrednio z rzeki. Musi ją więc przegotować. A jak nadać jej smak? Ryżem! Podstawa kuchni to ryż, spełnia on tam identyczną rolę, jak u nas chleb. Krótko mówiąc, Malgasz nie wyobraża sobie posiłku bez ryżu. Gdy ryż jest gotowy, w garnku nie powinno być już wody. Niewielka ilość ugotowanych ziaren przywiera do dna i ścianek i pozostaje w garnku po wyciągnięciu reszty ryżu. To, co zostaje w garnku, nie może się przypalić, powinno mieć złocisty kolor. Garnek zalewa się wodą i gotuje. Gotowanie „wody po ryżu” jest sztuką i smakosz na pewno doceni odpowiednio sporządzony wywar. Jak to wygląda w smaku? Jeden z uczestników go tak: nie mam pojęcia co to jest, ale na pewno są w tym orzeszki ziemne!
Kolejny bardzo ważny napój to dla Malgaszy kawa… ale to już osobny temat!